Monday 17 August 2015

Malifaux na Powislu

This one is mainly for my fellow Polish gamers as I want to spread the word about a cool gaming place in my area, but there will be a short battle report from my first game with Dreamer too so bear with me :)

Tym razem coś przede wszystkim dla fanów Malifaux z naszego pięknego kraju. W niedzielę miałem okazję, już drugi raz, zagrać w Gentleman's Club na Powiślu w Waszawie. Naprawdę fajna miejscówka - mnóstwo miejsca, dużo terenów do gry i przyjemna, nie-spinowa atmosfera. Cieszyć może spore zróżnicowanie - widziałem już na stołach ekipę reprezentującą każdą z dostępnych w grze frakcji (tak, Gremliny też tam były). Jeśli macie chwilę wolnego i interesuje Was Malifaux, to naprawdę warto zajrzeć. Co miesiąc w soboty organizowane są eventy poświęcone promocji systemu. Można zmierzyć się z bardziej doświadczonymi graczami, rozegrać partię szkoleniową i nauczyć się systemu, albo po prostu przyjść i popatrzeć. O szczegółowych terminach eventów dowiecie się na polskiej grupie na FB - Pogaduchy o Malifaux.




I finally played my first game with Dreamer. I chose the summoner version, which probably wasn't such a great idea. There are so many things going on in that crew that mistakes resulting from lack of experience and poor knowledge of the cards were bound to happen.
I played a game against an inexperienced player so we agreed that apart from the main Strategy (Reconnoiter), we would choose the same Schemes and reveal them. We ended up picking a killy and a schemy one (Make them Suffer and ALitS). If it had been a standard game, I'd have picked Distract for sure as it would allow me to use activation control advantage and either limit what opponent could do or easily net me some VP. Well, at least it made me stretch my skills to try do make do with what we had.
I had a great hand turn 1 and summoned the twins and healed them up fast. I used the (0) Lie in Wait on Lelu so that he could get a free strike when Teddy (which had been lured into combat by Lilitu earlier) pushed Misaki and that ended her. So, between those three, Misaki went down (taking Teddy with her after two successful Assassinate triggers in a row, I prevented only the first one as I didn't want to use up all my  soulstones). Later on I managed to summon Lelu again and used his free Ml7 attach with Accomplice on Dreamer - this worked quite well too. In general I found Lelu to be a good beatstick (though without much resilience), and Lilitu to be a more versatile one with her Lure and Rg 4' in Melee. 
Unfortunately for me, after that the card gods forgot me and I had really bad hands until the end of the game (despite stoning for better ones three times). It made summoning more Nightmares to replace the fallen ones a big challenge.
My opponent played really well and made up for being outactivated with some good plays. He forced negative flips and I had no way of countering them. Also, I forgot that Torakage ignore Disengaging Strikes so my brilliant idea of popping Chompy among three of them was not so great after all. I summoned one Stitched in and Accompliced it to Gamble your Life but it was unsuccessful and I had no high cards to cheat the total in the duel in. The Stitched got Reactivate but went down seconds later. I also took Tuco, mainly because of the terrain. There was a nice tall building from which he had a good view on the center (as you can see in the pic below). I was really pleased with him as he took down two minions and used his Lure-like ability quite well.
I ended up losing the game 9-3 as far as I can remember, but learnt a lot about the Dreamer despite making probably all the mistakes I could. It was my second game with Neverborn and I really enjoyed the experience after playing Guild only. The game feels so much different as the Neverborn, unlike Guild, are not mainly about damage output. However, they seem much better at accomplishing schemes in which you have to place markers (especially Silurids, they're pretty amazing).




W końcu udało mi się zagrać Dreamerem. Wybrałem wersję summoner, co chyba nie było najlepszym pomysłem. W tej ekipie jest tak dużo zależności pomiędzy Koszmarami, że po prostu musiałem popełnić sporo błędów wynikających z niedoświadczenia i słabej znajomości kart.
Grałem przeciwko niedoświadczonemu graczowi, a więc ustaliliśmy, że poza główną strategią (Reconnoiter), bierzemy te same schemy i oba ujawniamy. Ostatecznie wybraliśmy jeden do zabijania i jeden do kombinowania z markerami (Make them Suffer, ALitS). Gdyby to była normalna gra, na pewno wziąłbym Distract, przy większej ilości modeli pozwoliłoby mi to znacznie ograniczyć poczynania przeciwnika albo po prostu w miarę łatwo zdobywałbym VP. Na cóż, przynajmniej dzięki tym wyborom musiałem się solidnie nagimnastykować.
W pierwszej turze miałem świetne karty na ręce i przywołałem bliźniaki, lecząc je szybko. Użyłem akcji za (0) Lie in Wait na Lelu, tak żeby mógł uderzyć w Ml za darmo kiedy Teddy (zwabiony dzięki Lure od Lilitu chwilę wcześniej) wypchnął Misaki. Takie combo pozwoliło ją zdjąć. Tak więc ta trójka załatwiła Misaki, chociaż zdążyła jeszcze zabrać ze sobą Miśka dzięki dwóm kolejnym udanym triggerom na Assassinate (miałem środku na zapobiegnięcie tylko pierwszemu, nie chciałem zużyć wszystkich soulstonów). Później udało mi się ponownie przyzwać Lelu i użyłem jego darmowego ataku z Ml7 dzięki Accomplice od Dreamera - to też całkiem nieźle się sprawdziło w praktyce. Lelu potrafi solidnie przywalić (chociaż brakuje mu odporności), a Lilitu to trochę bardziej wszechstronny model dzięki Lure i zasięgu 4' w Melee.
Niestety dla mnie, po pierwszej turze karciani bogowie o mnie zapomnieli i miałem naprawdę kiepskie karty na ręku do samego końca (pomimo spalania soulstona na początku tury trzy razy). To spowodowało, że przyzywanie kolejnych Koszmarów do zastąpienia poległych stało się wyjątkowo trudne. Mój przeciwnik grał bardzo dobrze i wyszedł obronną ręką z sytuacji, w której moje jednostki dominowały ilością. Poza tym, zapomniałem o tym, że Torakage ignorują Disengaging Strikes, a więc mój "genialny" plan wypuszczenia Chompy'ego pomiędzy trzech z nich nie okazał się wcale taki świetny. Przywołałem jednego Stitched Together i przy Accomplice odpaliłem Gample Your Life, ale nie miałem dobrych kart na ręku żeby cheatować w duelu. Stitched dostał Reactivate ale zszedł chwilę później. Miałem w ekipie też Tuco, głównie ze względu na teren. Wysoki bydynek z widokiem na okolice środka terenu aż się prosił o snajpera. Tuco wypadł bardzo dobrze, zdjął 2 jednostki i całkiem nieźle używał swojej pseudo-Lure umiejętności.
Ostatecznie rzegrałem 9-3 (o ile dobrze pamiętam), ale pomimo popełnienia prawdopodobnie wszystkich możliwych błędów, i tak sporo się nauczyłem o Dreamerze. To była moja druga gra frakcją Neerborn i bardzo podobało mi się to doświadczenie, po tym jak grałem tylko Gildią. Sama gra jest zupełnie inna. Neverborn, w przeciwieństwie do większości Gildii, nie skupiają się na zadawaniu dużych obrażeń. Sprawiają wrażenie dużo lepszych w schematach polegających na zrzucaniu markerów (zwłaszcza Silurids, są po prostu świetni).

No comments:

Post a Comment

Note: only a member of this blog may post a comment.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...